Atypowy – Robia Rashid (2017-2021) – recenzja

„Atypowy” twórca Robia Rashid (2017-2021) – recenzja

Sam jest 18-latkiem, z spektrum autyzmu. Właśnie kończy szkołę średnią i dodatkowo pracuje. Ciągle jest kontrolowany przez swoją matkę. Wszystko powoli zaczyna się zmieniać dzięki nowej terapeutce Julii. Rozmowy z nią powodują, że Sam chce być coraz bardziej samodzielny i chce zacząć realizować swoje marzenia i plany, a nie być ciągle „chroniony” przez matkę, ojca czy siostrę. Chce też znaleźć dziewczynę.

Tak oto wchodzimy do domu czteroosobowej rodziny – matka Elsa (Jennifer Jason Leigh), ojciec Doug (Michael Rapaport), siostra Casey (Brigette Lyndy-Paine) i oczywiście główny bohater Sam (Keir Gilchrist).

Już od pierwszych chwil orientujemy się, że całe życie rodziny podporządkowane jest Samowi. To on jest najważniejszy w rodzinie. Jest chory, niepełnosprawny, wymaga ciągłej opieki i kontroli. Tak uważa jego matka, która potrafi chodzić za nim jak „cień”. A w szkole, taką rolę pełni Casey – jego młodsza siostra. Sam czuje się coraz bardziej przytłoczony całą sytuację, zwłaszcza po rozmowach z nową terapeutką. Problem odpowiedzialności i podporządkowania się domowej sytuacji, ciąży też Casey. Czuje się zepchnięta na drugi plan. Jej sprawy, problemy, sukcesy, radości zawsze są przyćmiewane przez sprawy Sama. Ale ta cała sytuacja odbija się też na Elzie i Dougu – ich małżeństwo powoli zaczyna się rozpadać. Nikomu nie służy, ciągłe permanentne opiekowanie się Samem. W dużej mierze jest to spowodowane zachowaniem Elsy, która nie potrafi odpuścić i boi się „wypuścić” Sama spod kontroli. Nie wierzy, że przy autyzmie może on sobie samodzielnie radzić w życiu. Powoli, powoli wszystko zaczyna się zmieniać.

Gdzieś czytałam recenzję, że serial ten nakręcony jest w starym stylu, jak seriale sprzed lat. Muszę się z tym zgodzić. Mamy rodzinę, wywodzącą się ze średniej klasy. Mają dom, dobrą pracę. Matka zajmuje się wychowywaniem dzieci, domem, gotuje, pierze, chodzi na wywiadówki. Ojciec pracuje, zarabia na dom i sporadycznie uczestniczy w wychowywaniu dzieci. Bardziej stara się być kumplem, niż ojcem. Mamy problemy z nastolatkami, bunt, pierwsza miłość, kłopoty w szkole, niewłaściwe towarzystwo, życiowe wybory. I to jest dla mnie w tym serialu super. Może czasami idzie w lekko „udziwnionym” kierunku, ale wraca na swoje tory.

Wielkim plusem serialu, jest przybliżenie choroby jaką jest autyzm w bardzo przystępny sposób. Nie wiedziałam o tej chorobie prawie nic, a jak już to jakieś stereotypowe, krzywdzące myślenie – krzyczą, dziwnie się zachowują, nie radzą sobie z prostymi czynnościami itp. Można, by wyciągać kolejne stereotypy. Ale nie w tym serialu. Dowiadujemy się, że są różne stany chorobowe, że zależy to od osoby, ba – nie bano się pokazać, że wielki wpływ na zachowanie i rozwój osoby z autyzmem mają najbliższe osoby. Zarówno mogą takie osoby wręcz „ubezwłasnowolnić”, albo mogą pomagać jej i przystosować do „normalnego” życia. Twórcy nie boją się też pokazać, że rozwój choroby, czy stan osoby z autyzmem uzależniony jest też od lekarzy, terapeutów. Czy wszelakich grup wsparcia zarówno dla osób chorych, jak i ich rodzin.

Kolejnym plusem serialu jest pokazanie, że tak naprawdę trudno czasem zdecydować co jest „normalne” i kto jest „normalny”. W zasadzie każdy z nas ma jakieś problemy, które wpływają na nas i na nasze zachowanie. Osoby z pozoru „normalne” mogą mieć więcej zaburzeń niż osoby uważane za „nienormalne”.

Kolejny ciekawym aspektem przedstawionym w serialu jest to, jak bardzo jesteśmy uzależnieni i jaki wpływ na nasze postępowanie ma wychowanie przez naszych rodziców. Jak rodzice mogą spowalniać rozwój, uzależniać dziecko w imię miłości, wsparcia, czy prób uchronienie przed popełnianiem błędów. Czyli jaki wpływ ma na nas ich zaborczość.

Wow rozpisałam się. Może trochę o negatywach. Serial ma wiele uproszczeń, i w wielu aspektach jest wręcz idylliczny. Stosunkowo szybkie przemiany rodziców w różnych aspektach życia ich dzieci. Czy wręcz „przesłodzenie” pewnych spraw. Ale wcześniej wymienione plusy, niwelują te „przesłodzenia” ?

A na koniec może coś o aktorach. Jak dla mnie najlepsi są ci z młodego pokolenia Brigette Lyndy-Paine, Keir Gilchrist, Nik Dodani, Jenna Boyd, Amy Okuda, Fivel Stewart. Super pociągnęli temat. Świetny dobór aktorów do ról epizodycznych. Natomiast mam mieszane uczucie co do odtwórców rodziców czyli Jennifer Jason Leigh i Michael Rapaport – grają strasznie nierówno. Wręcz irytująco. Leight w stałym grymasie robienia z ust „dziubka”, a Rapaport często mi się wydawał, że ma zapalenie spojówek i ta kamienna twarz jak po nadmiarze botoksu ?

Polecam serial. Bardzo fajnie się ogląda. Jest i czas na rozrywkę, i czas na smutek, i czas na rozważania. A wszystko w pełnej równowadze.

Pozdrawiam

Gosia Stanek

Podziel się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

13 − siedem =