Córka trenera (2018) – reż. Łukasz Grzegorzek – recenzja

Córka trenera” (2018) – reż. Łukasz Grzegorzek

Subiektywny Dziennik Filmowy. Skoro już jestem w temacie sportu i tenisa, to przypomniałam sobie, że nie tak dawno powstał polski film, którego akcja powiązana jest z tym sportem. Chodzi o „Córkę trenera” z 2018 roku. Ponieważ jest on dostępny na NETFLIX, to postanowiłam go sobie odświeżyć. (Tyle sportu w jeden tydzień to dawno nie miałam). „Córka trenera” opowiada o skomplikowanej – jak się okazuje – relacji pomiędzy ojcem i córką, a zarazem trenerem i zawodniczką. Maciej Kornet był przed laty zawodowym tenisistą, kiedy jego kariera się skończyła, rozpoczął planowanie życia swojej córki. Wymarzył sobie, że również ona zostanie zawodową tenisistką. Aby zdobyć jak najwięcej punktów i szlifować formę oraz umiejętności, jeżdżą własnym busem od miasta do miasta na wszelkiej maści turnieje. Wydaje się, że oboje są szczęśliwi, że łączy ich jeden wspólny cel. Wszystko jednak zaczyna się powoli sypać, gdy do tych dwojga podróżników dołącza młody zawodnik. Kornet zaczyna dzielić swój czas trenera pomiędzy obojgiem. A jego córka wreszcie ma czasem chwilę wytchnienia.  W filmie „Borg/McEnroe. Między odwagą a szaleństwem” oglądaliśmy całą otoczkę zawodów i samego sportu z perspektywy zawodników. Tutaj mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Mamy rodzica – ojca – który wymarzył sobie przyszłość swojej córki, który zaplanował jej karierę, planuje jej codzienne życie: co może robić i kiedy, a którego tak naprawdę nie interesuje co tak naprawdę chce ona sama. Bezwarunkowo uznaje, że ona chce dokładnie tego samego co on. Nie zwraca uwagi na jej potrzeby, rozkojarzenie, niechęć do treningów, zamyślenie, czy kłopoty zdrowotne. Wszystkie te jej zachowania przypisuje lenistwu, złośliwości, brakowi szacunku dla jego pracy. Równocześnie jednak Kornet nie zauważa jak bardzo zaczyna szkodzić sobie samemu. Jak bardzo jego dążenie do osiągnięcia sukcesu przez córkę, powoduje ich coraz gorszą sytuację finansową i zdrowotną. A co ważniejsze jak bardzo obydwoje zaczynają się od siebie oddalać. Dla niego liczy się tylko sukces, a jak wiadomo w zawodowym tenisie sukces może oznaczać wielkie pieniądze. Ale czy są one warte aż takiej ceny? Czy warto poświęcić dla tego celu rodzinę, a dokładniej to co z niej zostało? Oboje nie mają nikogo innego tylko siebie.

Trudny film, niekiedy irytujący, ale wart obejrzenia.

Pozdrawiam

Gosia Stanek

Podziel się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

13 − 1 =