Pod znakiem dokumentu – trzy różne konkursy, cztery różne filmy

Trzeci i czwarty dzień festiwalu za nami. Udało mi się obejrzeć tylko cztery filmy. Konkurs Polski i film „7 słów o przemijaniu” i „Deptak”. Międzynarodowy konkursu DocFilmMusic i „Droga skrzypka na duży ekran”, oraz Konkurs Dokumentalny i „Mały Axel”.

7 słów o przemijaniu – 7 kobiet i 7 spojrzeń na śmierć

Czasami krótkie filmy potrafią powiedzieć więcej niż te dłuższe. I tak jest z filmem „7 słów o przemijaniu” Łukasza Iwanicza. Kobiety od tych najmłodszych – może w wieku przedszkolnym – po wiek zaawansowany.

Wszystkie wypowiadają się na temat śmierci. Jak ją postrzegają, co sądzą, czy się z nią zetknęły. Czy boją się śmierci, czy wręcz przeciwnie. To próba pokazania tego jak zmienia się podejście do śmierci w zależności od wieku. Kobiety nie są pokazane na wprost. Widzimy tylko fragmenty ich twarzy i ręce. Jedne niespokojnie pocierane, inne spokojne. Wypowiedzi przeplatane są zdjęciami z cmentarzy. Różnych. Katolickich i żydowskich. A do tego film nakręcony w czerni i bieli.

Tytuł filmu mnie zmylił. „7 słów o przemijaniu”, a tak naprawdę to 7 zdań o śmierci. Nie do końca jestem przekonana do zastosowanego zabiegu, że osoby w różnym wieku wypowiadają się na temat. Co ma prawdopodobnie pokazać, jak bardzo zmienia się nasze widzenie, postrzegania kresu naszego życia. Ale czy faktycznie tak jest? Że nasze podejście zależy od wieku? Nie zgodzę się z takim założeniem. Może gdyby to jedna osoba wypowiadała się na ten temat w przestrzeni lat byłoby to miarodajne.

Film porusza ważny temat, ale czy jego realizacja mnie zachwyca i czy polecam? Tego bym nie powiedziała. Moja ocena 5/10

Deptak – Dwa lata z historii Polski przez pryzmat Placu Zamkowego

Jedno miejsce, wiele historii. Dwa lata z życia Placu Zamkowego – czyli dokument „Deptak” w reżyserii Artura Wierzbickiego. Kamera towarzyszy wszystkim wydarzeniom, które miały miejsce na Placu Zamkowych. Pobocznymi bohaterami filmu jest kobieta, która próbuje zarabiać na Placu w przebraniu Pandy, i mężczyzna, zarabiający w przebraniu Rycerza. Deszcz, śnieg, mróz, upał.  Wiosna, lato, jesień, zima. Epidemia COVID. Nic nie przeszkadza twórcy. Jest zawsze na miejscu. Tak samo jak Panda i Rycerz – przychodzą na Plac bo muszą zarabiać. A innej pracy nie chcą się podjąć. A w tle, albo na głównym planie: turyści, protesty różnych stron, wiece wyborcze, nowy rok, święta, obchody z okazji wybuchu Powstania Warszawskiego. A wszystko to podkreślone czarno-białymi zdjęciami.

Fajny pomysł, ciekawe obserwacje. Ale czegoś mi tutaj brakuje. Wyrazistego postawienia na jednego bohatera. Mógł być nim Plac Zamkowy, ale w sumie nie jest.  Mogła być nim kobieta i jej życie, ale też nie jest. A może rycerz? Też nie. A może bohaterem są wydarzenia, które mają miejsce na Placu. Też nie, bo są pokazywane wycinkowo. Tak, że nawet często nie wiadomo z jakiej okazji są. To wszystko daje takie wrażenie zdawkowości. Przepłynięcia po wielu tematach, nie mogąc się zdecydować, który wybrać.

Niestety przez brak głównego bohatera, i dość powierzchowne potraktowanie istniejących wątków moja ocena 4/10.

Mały Axel – pozory i ich konsekwencje

Z pozoru młody Alex miał piękne życie. Wychowywał się na greckiej wyspie, jego ojczymem był Leonard Cohen. Od małego uczestniczył w życiu towarzyskim razem z artystami, malarzami, piosenkarzami, ludźmi kultury i sztuki. Każdy pewnie pozazdrościłby mu takiego życia. Ale w którymś momencie coś poszło nie tak. Mały Axel zaczął mieć coraz większe problemy, które spowodowały, że większość dorosłego życia spędził w szpitalach psychiatrycznych. „Mały Axel”, którego twórcami są Fabien Greenberg, Bård Kjøge Rønning.

Małego Axel poznajemy już jako dorosłego mężczyznę, nieco agresywnego. Zagubionego, czasem nie mogącego się wysłowić i skupić. Części swojego życia nie pamięta, albo nie chce pamiętać. Dlatego poznajemy je przez stare fotografie, znajomych z dzieciństwa i młodości. Bliższą lub dalszą rodzinę, czy może bardziej przyjaciół rodziny. To dzięki temu poznajmy, dowiadujemy się co doprowadziło  Axela to takiej sytuacji, w której jest obecnie.

Film trzyma w napięciu. A historia w nim opowiedziana pokazuje, jak życie dorosłych kształtuje życie młodych ludzi. Jak brak opieki, miłości, odrzucenie ma wpływ na ich przyszłość. Moja ocena 7/10.

Droga skrzypka na duży ekran – O filmie, który przeszedł do historii

Film „Skrzypek na dachu” Normana Jewisona przeszedł do historii kinematografii. Musical, który wybija się spośród innych. Został przeniesiony ze scenicznych desek na taśmę filmową. W roli głównej wystąpił Topol. Film „Droga skrzypka na duży ekran” w reżyserii Daniela Raim, to nie tyko historia o powstaniu filmu, ale też opowieść o Normanie Jewisonie i jego twórczości. O tym co doprowadziło i co miało wpływ na zrealizowanie przez niego najsłynniejszego musicalu. Daniel Raim swój film oparł na wywiadzie z Jewisonem, który opowiadał o swojej drodze jako reżysera. Opowiada anegdoty ze swojego życia prywatnego, dzieciństwa, ale też z czasu, gdy powstawał film. Porusza nie tylko te zabawne momenty, ale też te trudne, kłopotliwe. Konteksty, które związane były z powstaniem musicalu – muzyczne, polityczne, historyczne, filmowe i literackie. Wspomina jak wyglądał casting, i komu proponowano rolę Tewje. Nie zgadniecie? Między innymi miał to być Frank Sinatra.

Jeśli będziecie mieć kiedyś możliwość to obejrzyjcie film. Kapitalnie zrealizowany. Świetnie połączono sprawy związane z filmem i z życiem Normana Jewisona. Moja ocena 9/10.

Pozdrawiam

Gosia Stanek

Podziel się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiem + 20 =