Zacznijmy może od czegoś lżejszego. Co powiecie na angielski humor i komedię „Goło i wesoło” z 1997 roku? Cóż oglądałam ją przed laty i muszę przyznać, że pamiętam ją do dziś. Ci ciekawe, film nominowany był do Oscara w 4 kategoriach: Najlepszy film, Najlepszy reżyser, Najlepszy scenariusz oryginalny i Najlepsza muzyka oryginalna. I właśnie w tej ostatniej kategorii zgarnął statuetkę. Zresztą film był nominowany do wielu nagród i zwyciężał w licznych najważniejszych filmowych konkursach: BAFTA, Europejska Akademia Filmowa, Cezary, Goya, Złote Globy.
Sześciu zdesperowanych bezrobotnych, byłych pracowników stalowni z Sheffield szuka sposobu na zarobienie pieniędzy. Niestety o pracę w regionie jest bardzo ciężko, a utrzymać siebie i rodzinę z zasiłku dla bezrobotnych wydaje się niemożliwe. Aż pewnego dnia trafiają na występ słynnego zespołu Chippendales i są świadkami entuzjastycznych reakcji kobiet z ich miasteczka, na występ. Czy trzeba większej zachęty… Panowie postanawiają założyć własną grupę z męskim stripteasem, ba chcą posunąć się o wiele dalej niż znani tancerzy. Postanawiają, że ich występ będzie się kończył rozebraniem się do naga. Daleko im (a nawet bardzo daleko) do ideału wysportowanego, umięśnionego, przystojnego mężczyzny, ale są pełni zapału i wiary w swoje umiejętności. Wspierają się w dążeniu do celu, podtrzymują na duchu, gdy ludzie zaczynają ich wyśmiewać.
Świetnie zrealizowany film, z kapitalnymi kreacjami aktorów. Zespół tancerzy tworzą Robert Carlyle, Mark Addy, Paul Barber, Steve Huison, Wim Snape, Hugo Speer. A do tego Tom Wilkinson. I ta muzyka. Świetnie dobrana i wykorzystana.
Film łączy w sobie zarówno komedię, jak i gorzkie refleksje nad życiem. Pokazuje, bez lukru z czym muszą zmagać się ludzie po utracie pracy. Ale też pokazuje, ze warto o siebie walczyć. I szukać rozwiązań. Słodko-gorzka komedia godna polecenia.
Film dostępny jest na HBO GO.
Pozdrawiam i zapraszam na seans
Gosia Stanek