Erotikon (1920) – zawiłe relacje damsko-męskie w niemym kinie

Profesor Leo Charpentier, jest znanym na całą Szwecję naukowcem. Wiedzie dostatnie życie, u boku mając piękną żonę, Irene Charpentier. On stateczny, o ścisłym umyśle. Ona dużo młodsza, lubiąca dobrą zabawę, przyjęcia, flirtowanie z innymi mężczyznami. Pochodzą z różnych światów. A że uznawana jest za atrakcyjną kobietę i partię, cieszy się dużym zainteresowaniem u mężczyzn. Między u Barona Felixa, kobieciarza i utracjusza, dla którego Irene byłaby kolejną zdobyczą. Jednak ona nic do Barona nie czuje. Przyjaźni się z nim, bo dobrze bawi się w jego towarzystwie, i tyle. Irene zakochana jest w kimś innym. W przyjacielu swojego męża, rzeźbiarzu Prebenie. Na ekranie zaczynamy przyglądać się czworokątowi, a w pewnym momencie nawet pięciokątowi. Otóż bowiem, stateczny Profesor wpada w oko Marthe, której jest wujkiem. Młoda dziewczyna, zakochuje się. Jak się z czasem okazuje nie bez wzajemności. Otóż Profesor Charpentier zaczyna przy niej rozkwitać. A rozmowy z nią przyprawiają go o monciejsze bicie serca. Jak w końcu skończy się ta uczuciowa mieszanka?

Reżyser i jego aktorzy

Film wyreżyserował Mauritz Stiller, urodzony w Finlandii aktor i reżyser. Swoją karierę zaczynał w wieku 16 lat, od występów w teatrze. W 1912 roku otrzymał propozycję dołączenia do szwedzkiej firmy producenckiej, prowadzonej przez Charlesa Magnussona – AB Svenska Biofrafteatern. Propozycję przyjął i zaczął pracować dla niej jako aktor i reżyser. Stiller nakręcił trzy filmy, które mocno wpłynęły na kierunek szwedzkiej kinematografii. Były to filmy „Herr Arnes pengar” (1919), „Erotikon” (1920) i „Gösta Berlings saga” (1923). W tym ostatnim, swoją pierwszą główną rolę zagrała Greta Garbo.

Przed kamerą stanęli Anders de Wahl (Profesor Leo Charpentier), Tora Teje (Irene Charpentier), Karin Molander (Marthe, siostrzenica Profesora), Lars Hanson (Preben), Vilhelm Bryde (Baron Felix) i Torsten Hammarén (Profesor Sidonius).

 

Trudne miłosne wybory

Od premiery filmu minęło 102 lata. W 2014 roku Szwedzki Instytut Filmowy odnowił film cyfrowo. I w tej odnowionej wersji możemy go obejrzeć na jednej z platform. Ale przejdźmy do filmu. Jak widać już w latach 20. podejmowano dość frywolne – jak by się wydawało – tematy. Jak wyszło? Na początku trudno było się przestawić na nieme kino. Przesadną grę aktorską, a szczególnie mimikę. A do tego bardzo długo rozwijającą się fabułą. Po 30 minutach filmu myślałam, że się poddam. Ale stwierdziłam, że dam radę. I było warto.

W pewnym momencie film nabiera tempa. Relacje pomiędzy bohaterami się zagęszczają, a film z dramatu zaczyna powoli przeistaczać się w komedię, nawet śmiało można powiedzieć komedię romantyczną połączoną z elementami komedii omyłek. Kumulację następuje od sceny, kiedy Preben podejrzewa, że jego ukochana Irene, zdradziła swojego męża z Baronem. Uważa, że ma na to nieodparte dowody. Irene postawiona pod ścianą, nie zaprzecza, ale też nie przyznaje się do zdrady. Dlatego Preben namawia swojego przyjaciela, aby wyzwał na pojedynek Barona. Profesor najpierw się zgadza, jednak po chwili decyduje się odwołać walkę z Baronem, i w tym celu wysyła do niego innego Profesora, nieco ciapowatego, średnio kojarzącego. Ten zamiast do Barona trafia do jego sąsiada. Na to wszystko Irene wyprowadza się z domu, i życzy szczęścia swojemu mężowi oraz jego siostrzenicy. Końca nie będę tu zdradzać. I tak wiele już wiecie.

Oglądając po latach

Trzeba przyznać, że pomimo małych możliwości technicznych jakie dawał wówczas sprzęt filmowy, to zdjęcia są wykonane na wysokim poziomie. Bardzo fajnie sfilmowane są sceny z udziałem samolotu. Naprawdę czuć, że lecimy z bohaterami. A nie, że jest to gdzieś tam nakręcone w studiu. Pozostałe sceny zarówno te na wolnym powietrzu jak i te we wnętrzach też są ciekawie zrealizowane. Dyskomfort odczuwa się w cenach gdzie Preben, Profesor i jego żona są w teatrze. Te sceny są zmontowane tak, że mamy wrażenie jakby pochodziły z zupełnie innego czasu i miejsca. Są różne kolorystycznie i scenograficznie.

Dodatkowo klimat pokazu kina niemego, podkreśla muzyka. Tak dobrana, aby podkreślała i uwydatniała konkretne sceny. Tak gdzie trzeba jest liryczna, w innym miejscu bardziej frywolna, jeszcze w innym bardziej dramatyczna.

Ogólnie film ciekawy. Fajnie zrealizowany. Polecam dla ciekawych początków kinematografii. Ale nastawcie się na to, że film długo się rozkręca.

Pozdrawiam

Gosia Stanek

Podziel się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiem − pięć =