Obejrzane z domowej biblioteki. „Pocałunek Jessici Stein” z 2001 roku. Film wyreżyserował Charles Herman-Wurmfeld. Jessika pracuje w jednym z nowojorskich wydawnictw. Pochodzi z żydowskiej rodziny. Jest znerwicowana i nieszczęśliwa. Próbuje ułożyć sobie życie zawodowe i prywatne. Ale niezbyt jej to idzie. Umawia się na randki w ciemno, które zawsze mają ten sam finał. Kończą się klapą. Pewnego dnia daje ogłoszenie matrymonialne do gazety. Niespodziewanie dostaje odpowiedź. Czy tym razem pozna kogoś wartościowego i wartego uwagi?
Cóż, film bardzo przypomniał mi filmy Woody Allena i jego bohaterów? Znerwicowani, intelektualiści nieradzący sobie za bardzo z życiem. I tyle z podobieństw. Film trochę wnerwiający przez nadpobudliwość, niezdecydowanie głównej bohaterki. I taki trochę przeintelektualizowany.
Czy warto obejrzeć. Hm. Trudne pytanie. Miłośnikom filmów Allena może przypadnie do gustu. Jeśli chodzi o mnie, to z tym filmem mam podobnie jak z filmami Allena, niby ciekawe, ale nad ekspresyjność i przeintelektualizowanie głównych bohaterów mnie przerasta. ?
Pozdrawiam
Gosia Stanek