Subiektywny Dziennik Filmowy – 61. Krakowski Festiwal Filmowy – dzień 3

Dziś obejrzałam kolejne filmy. Z Międzynarodowego Konkursu Dokumentalnego obejrzałam „Rentgen rodzinny”, który wyreżyserowała Firozueh Khosrovani, „Ogniem pisane”, który wspólnie zrealizowali Rintu Thomas i Sushmit Ghosh. Z Konkursu Polskiego obejrzałam dziś dokument „Polański, Horowitz. Hometown” w reżyserii Mateusza Kudły i Anny Kokoszki-Romer i fabułę krótkometrażową „Jeszcze na chwilę” w reżyserii Zuzanny Gorczyckiej. Poniżej moje krótkie recenzje dwóch filmów.

 

Dzień zaczęłam od filmu „Rentgen rodzinny” Firozueh Khosrovani. Reżyserka kieruje kamerę na swoich rodziców. Chce pokazać nam ich skomplikowany związek. Tak można byłoby powiedzieć, dla uproszczenia, ale reżyserka stosuje inny zabieg. Kamerę kieruje na zdjęcia swoich rodziców, ba nawet sięga po zdjęcia rentgenowskie, aby z offu opowiedzieć ich historię. Pierwszego spotkania, ślubu na odległość, życia w Szwajcarii i ostatecznej przeprowadzki do Iranu. Ojciec reżyserki studiował w Szwajcarii, podczas wakacyjnego pobytu w Iranie poznał swoją przyszłą żonę, w której zakochał się bez pamięci. Pobrali się na odległość, by zamieszkać w Szwajcarii. Ojciec robił karierę, matka została w domu nie mogąc się odnaleźć w innej kulturze. Z czasem namawia męża do powrotu do Iranu. Powoli role się odwracają. Matka reżyserki całkowicie oddaje się irańskiej rewolucji, a ojciec -nie wyznający tej samej religii co żona – coraz bardziej usuwa się w cień. Z czasem wspólne życie zmienia się w rozłąkę. Mieszkają pod jednym dachem – ale prowadzą osobne życie. A w tym wszystkim ich córka. Zmuszona żyć pomiędzy dwoma innymi światami.

Drugi dziś obejrzany film to „Polański, Horowitz. Hometown” w reżyserii Mateusza Kudły i Anny Kokoszki-Romer. Scenariusz jest prosty. Dwaj starsi Panowie – Polański i Horowitz – znający się od dziecka, przyjeżdżają do swojego rodzinnego miasta, którym jest Kraków i wspominają czasy wojny, getta, obozów. Chodzą po ulicach, po których kiedyś – jako dzieci biegali. Wspominają okres od urodzenia po lata 50. i 60. kiedy to opuścili Polskę.

Usłyszeć historię z ust ludzi, którzy ją przeżyli to przeżycie bezcenne. Polański doświadczył życia w samotności, od wczesnych lat odłączony od rodziny, trafiający ciągle do coraz to nowych rodzin „zastępczych” nie miał żadnych wzorców. Mało kto w trakcie wojny chciał pomagać w ukrywaniu żydowskiego chłopca. Jego matka trafiła do Auschwitz-Birkenau, gdzie od razu trafiła do komory gazowej (o czym Polański dowiedział się po wojnie), ojciec podczas powolnej likwidacji getta został przewieziony do obozu w Niemczech. Horowitz razem z rodziną trafił pod „opiekę” Oscara Schindlera. Niestety, przez różne komplikacje, cała rodzina trafiła ostatecznie do Auschwitz-Birkenau. Był jednym z najmłodszych, którzy przeżyli obóz. Po wojnie odnalazła go matka, która rozpoznała go na jednym z kadrów wyświetlanego w Krakowie filmu ukazującego wyzwolenie obozu przez Rosjan. Panowie wspominają wspólnie spędzony czas, dziecięce zabawy. Miejsca, w których przebywali razem lub osobno.

Jakkolwiek to zabrzmi ten film ogląda się z przyjemnością. Wiem wiem, nieodpowiednio dobrane słowo do tematu filmu. Ale ma on pozytywne przesłanie. Panowie pokazują, że można podnieść się z najcięższych, najgorszych, najbardziej tragicznych wydarzeń. Jest to bardzo trudne, pozostaje w człowieku na zawsze, ale nie przekreśla możliwości zbudowania sobie nowego życia. Takiego, które pozwala wspominać tragiczne wydarzenia ze śmiechem i poczuciem humoru.

Polecam

Gosia Stanek

Podziel się:

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

20 + czternaście =